Miłosć
Jedno słowo
i tak wiele znaczeń
O różnych interpretacjach
Ja mówię o tej
Boskiej Wielkiej Miłości
Boga Wszechmocnego
Do swojego syna Jezusa ukrzyżowanego
Na krzyżu za grzech i winy ludzi całego Świata
Miłość
Boga Ojca który kładzie swoje ręce
Na zmasakrowanych ciągle jeszcze krwawiących rękach Jezusa
A one Jezus jak chciały by się uwolnić
Z pod ciepłego otulającego uścisku Boga Ojca
Pragnąc objąć cały grzeszny Świat
I obejmuje ten trudny zdeprawowany Świat
Ofiarując swoją śmierć i krzyż
Klęczę i mrużę oczy
Jestem przerażona widzę zło pełzające z każdego zakątka
Dotyka tym złem każdego przykazania
Wojny pozbawione ludzkiej godności
Matki zabijające własne dzieci w ich własnym łonie
Fałszywych pomówień
Kto ma Ciebie kochać chronić pomagać
Musimy nauczyć się tej wielkiej miłości Boga
Który widzi każdego człowieka
Nawet tego najgorszego grzesznika
Może najwyższy czas zobaczyć drugiego człowieka
I nauczyć go tej pięknej Boskiej miłości
Miłosć
Jedno słowo
i tak wiele znaczeń
O różnych interpretacjach
Ja mówię o tej
Boskiej Wielkiej Miłości
Boga Wszechmocnego
Do swojego syna Jezusa ukrzyżowanego
Na krzyżu za grzech i winy ludzi całego Świata
Miłość
Boga Ojca który kładzie swoje ręce
Na zmasakrowanych ciągle jeszcze krwawiących rękach Jezusa
A one Jezus jak chciały by się uwolnić
Z pod ciepłego otulającego uścisku Boga Ojca
Pragnąc objąć cały grzeszny Świat
I obejmuje ten trudny zdeprawowany Świat
Ofiarując swoją śmierć i krzyż
Klęczę i mrużę oczy
Jestem przerażona widzę zło pełzające z każdego zakątka
Dotyka tym złem każdego przykazania
Wojny pozbawione ludzkiej godności
Matki zabijające własne dzieci w ich własnym łonie
Fałszywych pomówień
Kto ma Ciebie kochać chronić pomagać
Musimy nauczyć się tej wielkiej miłości Boga
Który widzi każdego człowieka
Nawet tego najgorszego grzesznika
NIGDY
Nigdy bym Ciebie nie spotkała
Nigdy bym Ciebie nie poznała
Nigdy bym w Ciebie nie uwierzyła
Nigdy bym w Tobie się nie zakochała
Gdyby nie Wiosna
Kwiaty zakwitły nie różą ale fioletem
Kwiaty zakwitły żółcią na skwerach i lasach
Ptaki zaczęły głośniej szczebiotać
Słowicze arie słychać nawet w niebie
Wiem wiem to pierwszy dzień Wiosny
Wiosna przyniosła ze sobą dzień Pięknej Poezji
Dzień zamyślonych zakochanych Poetów i Poetek
Coś z ich sercami się dzieje
Ze widzią że czują że pięknieją
Ze samo pióro w ręce im wpada
Na białej kartce kreślą swoje wiersze
Pięknym czerwonym sercem kaligrafować
Mój szal różowy porwał mi wiatr
Ty się uśmiechnąłeś podniós
I zaczął się raj
Maria Urszula Mruk
Solec Kujawski 21.03.2023
Zimowa zabawa
Wjechałam kolejka na szczyt góry Ze sobą miałam deski Wtedy deski dzisiaj narty Góra wysoka do zjazdu niebezpieczna Zabawa to zabawa trzeba spróbować Myślała tak niedoświadczona dziewczyna z nizin Samo być na tym wysokim szczycie Było w sobie wielką inspiracją Nigdy do tej pory nie widziałam Wieki niebezpiecznych gór w zimowej szacie Zauroczona widokiem stałam jak mały posążek ze śniegu A gdzie tu zjazd w dół Był strach ale była i ogromna chęć Mocowania sie ze swoim strachem przerażeniem niewiadomą Po co ma się siedemnaście lat Po to żeby doświadczać po to żeby zdobywać Po to żeby pokonać swój ukryty strach Swoją niepewność Założyłam deski przepięłam Przeżegnałam sie Ruszyłam powolutku Drobniutki mroźny śnieg sypał prosto w twarz Nic nie widziałam Gogle malutkie wizjerki dawały mi kierunek Serce waliło jak młot Strach potęgował policzki szczypały ręce zatrzasnęły sie mocno na kijach Zjazd nabierał rozpędu Raz w lewo raz w prawo raz na wprost Myśl biegła nie dam rady bez szans Rozum podpowiadał coś innego Nie bój się dalej dasz radę Nik nie może stać Tobie na drodze Musisz przejść tę drogę ukończyć Dobra myśl myśl pomogła Jak zaklęcie opuściła mnie cała nie moc Zjechałam ogromnie niebezpiecznie groźnej góry Byłam wolna od strachu od bólu o nie mocy Obejrzałam sie za siebie Dałam radę zimowa zabawa Szalony odlot Maria Urszula Mruk 23.02.2023
Pożegnanie zimy
Szłam wczesnym rankiem
Aleja płaczących brzóz
Słońce powolutku wyłaniało się
Spoza ośnieżonego lasu
Zima kroczyła pięknie ubrana
w tysiące połyskujących kryształów
Z długim trenem u swojej sukni
W pięknym kapeluszu
Utkanym z ażurowych płatków śniegu
Szła szeroką drogą pomiędzy
Pięknie połyskującymi płaczącymi brzozami
Zostawiając swój ostatni ślad
Słońce coraz odważniej wędrowało po niebie
Zima spieszyła się bardzo
Jakby chciała skryć się
Przed pierwszym marcowym słońcem
W głębokim lesie
Słońce coraz mocniej przygrzewało
Zima powoli gubiła swoje piękne odzienie
Zgubiła długi przepiękny tren
Kapelusz rozpłyną się i pozostała tylko mgła
A pozostała część pięknej zimy
Skryła się w głębokim lesie
Ja szłam w odwrotnym kierunku
Szłam ku wiośnie tą samą aleją brzóz
Na długich gałązkach mijających drzew
Pojawiły się krople pięknych łez
Na rowie wychlały swoje główki przebiśniegi
Życzenia Świąteczne Bożego Narodzenia 2022r
Gloria Gloria Gloria
in Exelcis Deo
Urodziła się mała dziecina
Król nad wszystkich Króli
Położony w żałobie
Wśród Aniołów rodziców
Pasterzy i zwierząt
Nie było dla niego nawet miejsca w gospodzie
Król nad wszystkich Króli
Mały uciekinier przed prześladowaniem
Tułacz
Nadano mu imię Jezus
Syn na ziemi Józefa i Mari
Z rodu Dawida
Król nad wszystkich Króli
Bez pałaców
Złotych pierścieni, kosztowności
Jedwabnych szat
W utkanej zgrzebnej sukni
W sandałach
Szedł do ludzi i z ludźmi
Słuchał nauczał uzdrawiał czynił cuda
Król Wielkiego Miłosierdzia
Ucz i słuchaj człowieku po wszystkie dni swego życia
Od Króla Królów
Dla wszystkich swoich przyjaciół znajomych, ludziom
których spotkam na swojej drodze
z okazji Świąt Bożego Narodzenia w 2022 roku
życzę wielkości jego nauk i czynów
Maria Urszula Grzecznowska Mruk
Jezioro łez
Kropla pięknej ciepłej łzy
łza marzenia
Kiedy się począłeś
Kiedy się rodziłeś
druga piękna łza
Łza Miłości
Pierwszy twój krzyk
to trzecia najpiękniejsza
chociaż bolesna łza
łza nadziej
Czas płynie
Jeden dwa dni miesiąc rok
lata mijają
a łez coraz więcej
matczynych łez
Łez wesołych radosnych
kochania przytulania
łez matczynych nauk i wartości
pięknej miłości dobroci
szacunku rozkwitania i pracowitości
Łez matczynych
łez niepokoju
twojego dorastania i buntu
depresji
świata inaczej widzianego
świata chmur komikatorów
iluzji mrzonek i kilku żyć
łza matki
twoich uzależnień
wielkiego ego brak wartości
żalu kłamstw i nie pewności
braku szalowania jedynego życia
mordów gwałtów pomieszanych rang
łez strachu o twoje być albo nie być
łez pożegnań
Od tej pierwszej pięknej matczynej łzy
do ostatniej
kiedy ręka opadła
nazbierało się
niewidoczne
wielkie jezior matczynych łez
czy widziałeś synu córko ?
Maria Urszula Mruk 16.03. 2022
Widzę widzę Ciebie
Ciągle widzę ciebie gdziekolwiek spojrzę
Wesołego spontanicznego dowcipnego
Zamyślonego coraz częściej
Twoje zmyślenie było moim nie pokojem
Uśmiechając się wyprowadzałeś mnie |
Z moich niepokojących przypuszczeń
Wierzyłam w twoje zapewnienia
Patrząc Twoje oczy które nigdy nie kłamały
Twoje zamyślenia dla mnie były już nieistniejące
Uwierzyłam uwierzyłam
A teraz zamykam oczy i widzę
Uciekam i widzę
Cofam się i widzę
Odwracam się i widzę
Płaczę i widzę
Rozmawiam i widzę tylko Ciebie
Śmieje się smutno i widzę Ciebie
Stoję nad szarym kamieniem
Ciągle widzę Twoje oczy jak byś stał za mną
Wiedziała wiedziałam jak powoli gasły ale wierzyłam Tobie
Z pięknych zielonych jak toń jeziora wśród lasu
Stawały się ciemno zielone
Potem szarobure już nie czytelne
I nagle błysk i zastygły
Nie pomogło moje rozpaczliwe wołanie
Kochanie kochanie co z tobą
Co z twoim zmyśleniem.
!0.03.2021 r
Maria Urszula Grzecznowska Mruk
List do Pani Pani poetko
Mamo przestań gryzmolić w tym zeszycie
Kto to zrozumie
Kto to będzie czytać
Ja nic nie pojmuje
Dla mnie to takie buły
Twoje wiersze
Ugniecione i wymyślone
Ty umysł ścisły matematyk
Stawiający domy i mosty
Kiedy to się w Tobie wzięło
Gdzie się tym zaraziłaś
Nigdy nic nie pisałaś
A teraz co się dzieje
Niech Radi pisze on poeta
Świat oszalał
Kręci się w inną stronę
Ty która nigdy nic nie pisałaś
Koszty miłości do żadnego chłopa
A teraz piszesz wiersze miłosne
Jakby pękła w Tobie
Jakaś struna
Co się stało
Mamo wracaj wracaj
Tak jest mi potrzebne męskie spojrzenie
Ja mój synu dorosłam
Na wszystko przychodzi czas
Malarz Świata
Jaki piękny prawdziwy obraz
Widziałam dzisiaj w parku
Malarza świata
Słońce igrało z kolorami
Barwiło liście drzew
Rozmazując kolory
Jak małe dzieci szukające najlepszego spektrum
Konary wiekowych drzew pomalował
Trochę brązem szorstko i gładko
Gdzieniegdzie z zielonym kolorem mchu
Liście dębu klonu jaworu brzozy i kasztanu
Każdy samoistnym zjawiskowym kolorem
Można było sycić oczy można było się zachwycać
Jego pracą
Siedziałam na starej drewnianej ławce
Nie liczyłam godzin
Byłam jak modelka w baśniowym pokoju malarza
Nieruchoma zaczarowana
Dotykając moje twarzy świetlisty pędzlem
Namalował mi na niej mój uśmiech
On mistrz malarz świata
Każdy inny każdy kolorowy
Swojej rzeczywistości