NIGDY

Nigdy bym Ciebie nie spotkała
Nigdy bym Ciebie nie poznała
Nigdy bym w Ciebie nie uwierzyła
Nigdy bym w Tobie się nie zakochała

Gdyby nie Wiosna
Kwiaty zakwitły nie różą ale fioletem
Kwiaty zakwitły żółcią na skwerach i lasach
Ptaki zaczęły głośniej szczebiotać
Słowicze arie słychać nawet w niebie

Wiem wiem to pierwszy dzień Wiosny
Wiosna przyniosła ze sobą dzień Pięknej Poezji
Dzień zamyślonych zakochanych Poetów i Poetek
Coś z ich sercami się dzieje

Ze widzią że czują że pięknieją
Ze samo pióro w ręce im wpada
Na białej kartce kreślą swoje wiersze
Pięknym czerwonym sercem kaligrafować

Mój szal różowy porwał mi wiatr
Ty się uśmiechnąłeś podniós
I zaczął się raj

Maria Urszula Mruk
Solec Kujawski 21.03.2023

Zimowa zabawa

Wjechałam kolejka na  szczyt  góry
Ze  sobą  miałam  deski
Wtedy  deski  dzisiaj narty
Góra  wysoka   do  zjazdu  niebezpieczna
Zabawa  to  zabawa trzeba  spróbować
Myślała  tak niedoświadczona  dziewczyna  z nizin

Samo być  na  tym  wysokim  szczycie
Było w  sobie  wielką  inspiracją
Nigdy  do  tej  pory  nie   widziałam
Wieki niebezpiecznych  gór  w  zimowej  szacie
Zauroczona  widokiem   stałam  jak  mały  posążek ze  śniegu
A gdzie  tu  zjazd  w  dół

Był  strach  ale  była i ogromna  chęć
Mocowania  sie  ze  swoim strachem  przerażeniem niewiadomą
Po co  ma  się  siedemnaście  lat
Po to żeby  doświadczać po to  żeby  zdobywać
Po to żeby  pokonać  swój  ukryty  strach
Swoją  niepewność

Założyłam  deski przepięłam
Przeżegnałam  sie 
Ruszyłam powolutku
Drobniutki   mroźny  śnieg  sypał  prosto  w twarz 
Nic  nie  widziałam
Gogle  malutkie  wizjerki  dawały  mi  kierunek
Serce  waliło  jak  młot
Strach potęgował  policzki  szczypały 
ręce  zatrzasnęły  sie  mocno  na kijach  

Zjazd  nabierał rozpędu
Raz  w lewo  raz  w prawo  raz na  wprost
Myśl  biegła nie  dam  rady   bez  szans
Rozum  podpowiadał coś  innego
Nie  bój  się  dalej  dasz  radę
Nik  nie może  stać   Tobie  na  drodze 
Musisz przejść  tę  drogę   ukończyć 

Dobra myśl myśl pomogła
Jak  zaklęcie opuściła mnie  cała  nie moc 
Zjechałam ogromnie  niebezpiecznie groźnej  góry
Byłam  wolna od  strachu  od  bólu o  nie mocy
Obejrzałam  sie  za  siebie
Dałam  radę zimowa  zabawa  
Szalony  odlot


Maria Urszula Mruk  23.02.2023

Pożegnanie zimy

Szłam wczesnym rankiem
Aleja płaczących brzóz
Słońce powolutku wyłaniało się
Spoza ośnieżonego lasu
Zima kroczyła pięknie ubrana
w tysiące połyskujących kryształów
Z długim trenem u swojej sukni
W pięknym kapeluszu
Utkanym z ażurowych płatków śniegu
Szła szeroką drogą pomiędzy
Pięknie połyskującymi płaczącymi brzozami
Zostawiając swój ostatni ślad

Słońce coraz odważniej wędrowało po niebie
Zima spieszyła się bardzo
Jakby chciała skryć się
Przed pierwszym marcowym słońcem
W głębokim lesie
Słońce coraz mocniej przygrzewało
Zima powoli gubiła swoje piękne odzienie
Zgubiła długi przepiękny tren
Kapelusz rozpłyną się i pozostała tylko mgła
A pozostała część pięknej zimy
Skryła się w głębokim lesie


Ja szłam w odwrotnym kierunku
Szłam ku wiośnie tą samą aleją brzóz
Na długich gałązkach mijających drzew
Pojawiły się krople pięknych łez
Na rowie wychlały swoje główki przebiśniegi

Życzenia Świąteczne Bożego Narodzenia 2022r

Gloria Gloria Gloria
in Exelcis Deo
Urodziła się mała dziecina
Król nad wszystkich Króli
Położony w żałobie
Wśród Aniołów rodziców
Pasterzy i zwierząt
Nie było dla niego nawet miejsca w gospodzie

Król nad wszystkich Króli
Mały uciekinier przed prześladowaniem
Tułacz
Nadano mu imię Jezus
Syn na ziemi Józefa i Mari
Z rodu Dawida

Król nad wszystkich Króli
Bez pałaców
Złotych pierścieni, kosztowności
Jedwabnych szat
W utkanej zgrzebnej sukni
W sandałach
Szedł do ludzi i z ludźmi
Słuchał nauczał uzdrawiał czynił cuda
Król Wielkiego Miłosierdzia

Ucz i słuchaj człowieku po wszystkie dni swego życia
Od Króla Królów

Dla wszystkich swoich przyjaciół znajomych, ludziom
których spotkam na swojej drodze
z okazji Świąt Bożego Narodzenia w 2022 roku
życzę wielkości jego nauk i czynów

Maria Urszula Grzecznowska Mruk

Jezioro łez


Kropla pięknej ciepłej łzy
łza marzenia
Kiedy się począłeś
Kiedy się rodziłeś
druga piękna łza
Łza Miłości
Pierwszy twój krzyk
to trzecia najpiękniejsza
chociaż bolesna łza
łza nadziej

Czas płynie
Jeden dwa dni miesiąc rok
lata mijają
a łez coraz więcej
matczynych łez

Łez wesołych radosnych
kochania przytulania
łez matczynych nauk i wartości
pięknej miłości dobroci
szacunku rozkwitania i pracowitości

Łez matczynych
łez niepokoju
twojego dorastania i buntu
depresji
świata inaczej widzianego
świata chmur komikatorów
iluzji mrzonek i kilku żyć


łza matki
twoich uzależnień
wielkiego ego brak wartości
żalu kłamstw i nie pewności
braku szalowania jedynego życia
mordów gwałtów pomieszanych rang
łez strachu o twoje być albo nie być
łez pożegnań

Od tej pierwszej pięknej matczynej łzy
do ostatniej
kiedy ręka opadła
nazbierało się
niewidoczne
wielkie jezior matczynych łez

czy widziałeś synu córko ?






Maria Urszula Mruk 16.03. 2022

Widzę widzę Ciebie

Ciągle  widzę  ciebie gdziekolwiek  spojrzę
Wesołego  spontanicznego dowcipnego
Zamyślonego coraz  częściej
Twoje zmyślenie było  moim  nie pokojem
Uśmiechając  się  wyprowadzałeś  mnie |
Z moich  niepokojących przypuszczeń
Wierzyłam  w twoje zapewnienia
Patrząc  Twoje  oczy które  nigdy nie  kłamały
Twoje  zamyślenia dla  mnie  były  już  nieistniejące

Uwierzyłam uwierzyłam
A teraz  zamykam  oczy i widzę
Uciekam  i widzę
Cofam  się  i widzę
Odwracam  się  i widzę
Płaczę  i  widzę
Rozmawiam  i widzę  tylko  Ciebie
Śmieje  się  smutno  i widzę   Ciebie

Stoję  nad   szarym  kamieniem
Ciągle  widzę  Twoje oczy  jak  byś  stał za mną
Wiedziała  wiedziałam   jak  powoli  gasły  ale  wierzyłam Tobie
Z pięknych zielonych  jak  toń  jeziora   wśród  lasu
Stawały się  ciemno  zielone
Potem  szarobure już  nie  czytelne
I nagle  błysk  i  zastygły
Nie pomogło moje  rozpaczliwe  wołanie
Kochanie  kochanie co  z  tobą
Co  z  twoim  zmyśleniem.

!0.03.2021 r
Maria  Urszula  Grzecznowska Mruk

 

List do Pani Pani poetko

Mamo przestań gryzmolić  w tym  zeszycie
Kto  to  zrozumie
Kto to  będzie czytać
Ja  nic  nie  pojmuje
Dla  mnie  to  takie  buły
Twoje  wiersze
Ugniecione i  wymyślone
Ty  umysł ścisły matematyk
Stawiający domy i mosty
Kiedy  to  się w Tobie  wzięło
Gdzie  się  tym  zaraziłaś
Nigdy nic  nie pisałaś
A teraz  co  się  dzieje
Niech  Radi  pisze  on  poeta
Świat  oszalał
Kręci  się w inną  stronę
Ty  która  nigdy  nic  nie  pisałaś
Koszty miłości  do  żadnego  chłopa
A teraz  piszesz wiersze  miłosne
Jakby  pękła w  Tobie
Jakaś  struna
Co  się  stało
Mamo  wracaj wracaj
Tak  jest  mi potrzebne  męskie  spojrzenie

Ja  mój synu  dorosłam
Na  wszystko  przychodzi  czas

Malarz Świata

Jaki  piękny  prawdziwy obraz
Widziałam dzisiaj  w  parku
Malarza   świata
Słońce  igrało  z kolorami
Barwiło liście drzew
Rozmazując  kolory
Jak małe  dzieci  szukające  najlepszego  spektrum

Konary wiekowych  drzew pomalował
Trochę  brązem  szorstko i gładko
Gdzieniegdzie z zielonym  kolorem   mchu
Liście  dębu   klonu jaworu  brzozy i  kasztanu
Każdy  samoistnym zjawiskowym  kolorem
Można  było sycić oczy można  było się  zachwycać
Jego  pracą

Siedziałam  na  starej   drewnianej ławce
Nie  liczyłam  godzin
Byłam  jak  modelka  w baśniowym pokoju  malarza
Nieruchoma zaczarowana
Dotykając moje  twarzy  świetlisty  pędzlem
Namalował  mi na  niej  mój  uśmiech
On  mistrz  malarz  świata

 

 

 

 

 

 

Każdy inny  każdy  kolorowy
Swojej  rzeczywistości