Upadła mi tabletka
Biorę je zawsze rano
Myślałam upadła i jest przede mną
Nachyliłam się
Spuściłam swoją nie zgrabną rękę
Poczułam się lekko
Ręka jakoś nie ciążyła
Cała poczułam się inaczej
Byłam zdziwiona ,nic nie bolało
Spojrzałam w okno, był dzień
Wznoszenie było zdziwieniem
Byłam już na ulicy
Zobaczyłam biało-rudego kundelka”czesia’
Cieszyłam się
Przyjaciel się nie cieszył
Wielkie konary dębu były do pokonania bez przeszkód
I byłam już nad lasem
Ale ciągle pamiętałam
O tej tabletce różowej
Nie czułam lęku czułam błogi spokój
Nie patrzyłam na dół ,nie odwracałam się
Gdzieś gnałam unoszona wiatrem bezwolna
Podobało mi się
Na rękach nie miałam nic
Nawet tego niebieskiego pierścionka
Gdzie jestem?
Mam przecież podnieść tą tabletkę
Muszę ją znależć , połknąć
Szczątki myśli
Fala przejmująca ciszę
I jasność przepiękna
04.08.2017r
Maria Urszula Mruk