Oczy

Zaczarowałam Twoje oczy
Żebym mogła wejść do twojej duszy
Dusza jak biała bibuła
Wszystko w niej odbite.
Pierwsza radość   pierwsze spotkanie
Pierwsze kwiaty i pocałunki
Pierwsza miłość i pierwsze uniesienie
Pierwszy dotyk i pierwszy raz
Pierwsze zawiedzenie   pierwsze rozczarowanie
Pierwsze kłamstwo i pierwsza zdrada
Pierwsza niechęć   pierwsze porzucenie
Pierwsze odejście i pierwszy żal
Zaglądam dalej w Twoją duszę
Następna radość  następne spotkanie
Następne kwiaty i pocałunki
Następna miłość i następne uniesienie
Następny dotyk i następny raz
Następne zawiedzenie   następne rozczarowanie
Następne kłamstwo  następna zdrada
Następna niechęć i następne porzucenie
Następne odejście i następny żal
Nie zaglądam w głąb Twojej duszy
Już dosyć wystarczy
Czy tak zawsze jest?
Czy to tylko zaczarowany krąg
Przeżywanego życia

29.04.2017r
Maria  Urszula Grzecznowska  Mruk

Marianka Marianna

Od pierwszych dni, nie zabrakło Tobie waleczności
Kiedy byłaś małą kruszynką – fasolką
Gdzie nikt nie wiedział
Czy dasz radę,

Ale w oczach Twojej mamy
Można było wyczytać determinację
Wielką wolę
Wspomaganą przez Twojego tatę,

Wielka wola została
I dziś uśmiecha się piękna mała dziewczynka
Z zielonymi dużymi oczyma
I kasztanowymi włosami,

Dalej jesteś waleczna, walczysz o wszystko
Masz zawsze swój, mały plan
Nic Cię nie zniechęcił
Plan to plan,

Wejść do wózka, ale tam gdzie są bagaże
Bawić się z rodzicami w kuku a kuku
Iść drogą Św.Jakuba drobnymi kroczkami
Trzymając się wózka,

Uśmiechasz się tak pięknie
A przytulasz jeszcze piękniej
A jak zaczynasz śpiewać
To Świat jest tak piękny i radosny

Jak wielka miłość Twoich rodziców i bliskich do Ciebie

Artysta Uwodzenia

Lubię takich upartych na pierwszy rzut oka
Twardych zawziętych na życie
Charakternych
Jak zimna woda  która strumieniem spływa z gór
Az ciarki przechodzą
Niezadbanych   zanadto
Nieogarniętych jakby zapomniali  żyć
Jakby byli  w innym świecie
Krzyczę nieraz
Jestem
Odpowiada mi echo
Narcyzowaty jak żółty żonkil
Niespecjalnie ubrany sztruksowa marynarka
Inna  jeszcze nie zniszczona
Posiada swój styl
Szaliczek kolorowy zamiast krawata
Buty po dziadku  przynoszą mu szczęście
Taki w sobie schowany
Ze swoją mądrością  wielkością
Z umiejętnością patrzenia na życie
Taki inny ciekawy
Lubię zagadkowych bo to trochę gra
Co schował
Co ukrył
Kim jest naprawdę
Znakomita zabawa w rozpoznawanie człowieka
Czy kocha bardzo i jak
Co robi – maluje   pisze   śpiewa
A może jest lekarzem  profesorem fotografem albo elektrykiem
Czy jest złośliwy zarozumiały
Nie wiem
Jest na pewno człowiekiem
Lubię wchodzić w umysły i wiedzieć co myślą
Prowokuję nie raz
Takie piękne odkrywanie świata – Omega
Nie musi o tym wiedzieć
Po co
Pachnie inaczej  brandy albo wódeczką
A może cygarem lub fajką albo zwykłym papierosem
Pachnie pachnie nie wiosną
Patrzę na dłonie
Nawet gdyby były usmarowane błotem to inne
To jak muśnięcie wiatru po klawiaturze fortepianu
Takie ciepłe  zaradne   pracowite
Podoba mi się nawet z tymi wadami

Nie wiem kiedy to się stało  że się tak bardzo w Nim
Zakochałam

Maria Urszula Mruk

Przenikanie

Jesteśmy tak blisko
Już bardziej nie można
Jesteśmy ze sobą nie pytamy się o nic
Kochanie
Wtuleni
Zaczyna się przenikanie
Jesteś moim oddechem
Jesteś moją myślą
Jesteś moim sercem i ciałem
Nie wiem gdzie twoja a gdzie moja ręka
Nie wiem kogo włosy twoje czy moje
Wchodzę w twoje oczy i widzę inaczej ciebie
Robisz to samo jak moja świadomość
Jak piorun zabierasz mi serce
Nie wiem czy twoja czy moja to noga?
Nie wiem czy jesteś mną
Czy ja jestem już tobą
Nie umiem pomyśleć czy już coś tworzymy
Co będzie w połowie tobą a w połowie mną
To więcej niż miłość to przenikanie ciał i dusz
Wolny piękny pełny przepływ elektronów
Wymieszane, wybrane, i podarowane

Czy to jest spełnienie? – bycie

Jak to nazwać?

Najpiękniej wypełnioną mością

Dwoje R i J

Było sobie dwoje
Niepięknych, niemłodych
Chcieli być tylko dla siebie
Co myśleli nikt nie wie

Może byli nie z tego Świata
Może mówili innymi językami
Może myśleli tylko o sobie
A może mieli dwie chwile dla siebie

Może było w ich oczach coś
Czego nie mogli zrozumieć
Może nawzajem mocno się kochali
Byli z sami chwile we dwoje

Ale los skrzywdził ich bardzo
Ze śmiechem, żartem okrutnym
A jednak nauczyli się żyć z losem pokrętnym
A miłość, którą przeżyli starczy im na stulecia

Dzisiaj też ich widziałam, ich cienie
Siedzieli na ławce zapatrzenie w Siebie

Sami ze Sobą

Ojciec i Syn, sami ze sobą
Ojciec starszy z siwizną we włosach
Syn na wózku młody mężczyzna
Z furą loków na głowie

Oboje istnieją śmieją się wesoło
Idą obok siebie
On na nogach, a on na wózku
Mają co mówić, czymś się radować

O dziewczynach i kobietach i ich grzechach
O przyjaciołach, dawnych i obecnych
O szkołach i pracach i ich zatrudnieniach
O kochanej dziewczynie, którą znają obaj

O piłce, która zawsze się toczy
O spadochronie, który się pięknie nie otworzył
O dziadku, który by wielkim i nigdy o tym nie wiedział
O tym, że żyć można inaczej i nikt o tym nie powiedział

Są razem we wszystkim i ufają sobie
I w tych ludzkich i tych męskich sprawach
I w tych jak się los potoczy
Liczą na siebie

Nic nie przeszkadza
Ni wysoki krawężnik
Ni podjazd do kina
Ni wjazd do wagonu

We wszystkim są razem
Syn z Ojcem, Ojciec z Synem
Z wielką emocją z radością, smutkiem
I z nie dosytem życia

Chwila ze starym kalendarzem

Styczeń

Pierwsze życzenia, przyrzeczenia
Obietnice, plany
Śnieg w koło skrzył się
Jak piękne iskierki i diamenciki
Dobra zapowiedz
31 styczeń bal, studniówka
Biała piękna bluzka i czarna spódnica
I bukiecik frezji na nadgarstku

Luty

Zimno, brzydko, sypie
Wszędzie zadyma
Ciepła herbata i herbatniki
Koc i dobra książka
I ulepiony bałwan od Józka

Marzec

Na stawie jeszcze lód
A nad stawem pojawiły się bazie
Dużo nauki, imprez, urodzin
Imieniny, rocznice, śmierci
Przebiśniegi gdzie nie gdzie

Kwiecień

Pachnie pięknie
Ziemia oddycha i budzi się
Lubię ją smakować nosem
Święta Wielkanocne, baziowo – jajeczne
Kwitnie krzew na żółto
Ale jeszcze sypie śniegiem i mrozi
Uczę się,
Idę do maja

Maj

Rośnie zboże, zakwitają lilaki
Piękna wiosna
Kasztany przed szkoła kwitną
Jutro matura
A Ja za kochałam się w tym rudym chłopaku
Ale co tam – Wiosna

Czerwiec

Ciepło bardzo
Dzień dziecka dostałam lizaka
Jestem dzieckiem moich kochany rodziców
Po maturze jestem wolna, prawie dorosła
Jestem dalej zakochana w tym rudym chłopaku
Plany – dostać się na Politechnikę
Imprezy wesoło

Lipiec

Egzamin na studia zdałam
Wakacje dla wszystkich dzieci i dla mnie
Góry – fantastyczne wędrówki
Karkonosze – Śnieżka, Samotnia
Bieszczady – Ustrzyki, Cisna
Ciekawe, pierwotne, straszne, mroczne
Morze – Karwia piękne plaże, kąpiel z falami
Chłopiec z piegami, wesoły, bardzo zabawny to aktor
Bąble na skórze, powroty na stopa do domu

Sierpień

Jest jeszcze gorąco
Dostałam się na politechnikę
Zamienię moje miasto na nowe inne z pędem trolejbusami
Będą nowi znajomi, różni, trochę się boję

Wrzesień

Mam jeszcze miesiąc wakacji
Muszę pracować mieć trochę kasy
Na książki i inne rzeczy
Pracuje ciężko na dwie zmiany
Wracam do domu wieczorem, zmęczona
Nie piszę dalej, wszystko już się stało
Dorastanie szybkie
Decyzje jeszcze szybsze
Ale przemyślane
Odpowiedzialność na całe życie

Pażdziernik

Już nie piszę nie warto

Kocham Ją

Kocham Ją
Ale nie powiem jej tego
Kocham jej oczy
Ale unikam ich, kiedy patrzę na nią
Kocham jej usta
Niby nie zwracam na nie uwagi
Kocham jej uśmiech bardzo
Ale ja nie uśmiech do niej nigdy
Kocham jej postać, jej piękny chód
Mówię że staro wyglądam
Kocham jej żart
Mówię, że prostacki
Kocham jej zapach taki wiosenny
Nie mówię nic,ale kręcę nosem
Kocham ją tak bardzo
Kiedy przy niej jestem
Ale przestępuje z nogi na nogę
Jak bym chciał uciec
Kocham każde jej słowo
Ale jej nie odpowiadam
Kocham te oczy są takie niebieskie
Moje aż płoną, ale mrużę je i udaje że są głazami
Ma piękny kapelusz przewiązany niebieską chustką
Mówię, że to nieładne kiczowate
Ma piękną sukienkę w małe kwiatki
Mówię że to babcina, stara niemodna
Kocham ją bardzo ale nie potrafię jej tego powiedzieć
Upadła jej chustka z kapelusza
Podniosłem ją i pomyślałem

Życie ucieka głupi facecie

Wykreśliłam Cię

Wykreśliłam Ciebie ze swojego życia
Z notatnika, z telefonu, z facebooka
Dawno powinnam to zrobić
Zdjąć zdjęcie ze ściany
Spakować walizki

Mocno boli, bo bardzo Cię kocham
Prawdziwa miłość nigdy nie ustaje
Zawsze tam gdzieś b jest schowana
W słowach, które się przypominają
Piękne, serdeczne, miłosne

W obrazach mienionych dni
W alejce, którą idę teraz sama
W dotyku, który dobrze pamiętam
W łzach, które same napływają do oczu
W Twoim spojrzeniu, którego nie zapomnę

Idzi spróbuj
Poukładać sobie życie
Zobaczysz czy to nasze było takie złe?

Proste urządzenie

Jestem zła, bardzo zła
Powiedz mi, że jestem piękna
I ładniejsza od sąsiadki
Przytul mnie nie raz
Tak jak bym była była
Pierwszy raz spotkaną kobietą
Przynieś mi kwiaty
Nawet ukradzione z klombu przed domem
Popatrz mi w oczy tak pięknie
Chociaż lecą z nich iskry
Kolor niebieski dla Ciebie
To ten jeden niebieski
A dla mnie sto – nie doradzisz
Proszę zjedz zupę nawet jeżeli jest słona
Zostaw to piwo
Nie słuchaj tych dysputów politycznych
Takie to prostackie
Nie oglądaj się za kobietami
Jestem przy Tobie
Zadbaj o mnie
Zrób kolację z lampką wina
Zatańcz ze mną jak Fred Aster
Kochaj mnie bardzo
Niech wiem,ze jestem jedyna, jedyna
Kocham Cię Ty moje proste urządzenie – Mężczyzno