Autoportret

Piękny  to  ty  nie  jesteś
Taki  sobie Starszy  Pan
Na  tym  autoportrecie
Pierwsze  spojrzenie
A wewnątrz – piękny
Piękny  Pan

Frasobliwe  spojrzenie
Głębokie
Oczy  ciągle  zapatrzone  w  dal
Szukające  rozwiązań
Jakby sobie  coś przypominały
Coś  ważnego
Coś dla  siebie  trudnego
Jakby  coś w środku mocno  uwierało
Jak  byś  był  do  końca  nie  spełniony
Zamyślony
Gdzieś zagubiony

Usta  bez  uśmiechu
Chciałoby  się  je  całować
Dzielić  się  gorzkim smakiem  migdałów
Namawiając do zwierzeń
Perorujących  o nie wypowiedzianych
Wielkich  uczuciach
Oczy i usta przysłonięte siwymi  włosami
spadającymi w nie  ładzie  na  twarz

Widzę  w tym portrecie
Bardo  stare inspirujące  wnętrze
Cały  ten  obraz tworzy  Ciebie
Dostarcza  wielkości i  dostojeństwa
Pozwala otworzyć się   Tobie  przed  ludźmi
Sam  otwierasz  się  bardzo  powoli

Jeżeli  się już  otworzyłeś przed  kimś
Jak  kwiat  jabłoni
Ani kawałka w tedy siebie  nie  chowasz
Trochę   mi  żal
Nie potrafiłam  wejść |
Do  Twojego  zmęczonego, utrudzonego serca
Żeby  ciągle w nim  być i ciągle go  czytać

15.03.2020.r

Maria   Urszula   Grzecznowska  Mruk

Niemoc

Co  to  jest  cisza ?
Słyszysz  ją?
Ja  ją słyszysz?
Gdzie  ją  słyszysz ?

Ty  nie  odpowiesz
Nigdzie  jej  nie  znajdziesz
W  naszym  Świecie
Nie ma jej

W wysokich  górach jej  nie ma
Słyszysz głos  orła, kondora|
Świst wiatru porywający śnieżny   pył
Grzmot spadających kamieni

W bezkresnym  błękicie  też  jej  nie  ma
Fale przeciskają się  miedzy  gwiazdami
Odgłosy wybuchów czerwonych  karłów
Krzyk  niemej  czarnej masy
I nawoływanie z otchłani

To  gdzie  spotkam  tę  ciszę ?
W głuchym  dziecku
Który  słyszy    szum w swojej  głowie
I nie  wie  co  to  jest

Wiem  gdzie  spotkałam  ciszę
W ciemnym  tunelu
Nie
Słyszałam  wołanie „oddychaj   ” dalej  ruszaj”

Nie  bałam  się szłam  dalej
Narastała błogość ciepło
Zapominanie  hałasu
Wydawało  mi  się  że  słyszę  głos  kolibra
Wróciłam

Już  wiem  co  to  jest  cisza
Kiedy  stanę  za  Tobą i nie  będziesz  mnie  czuć
I  nie  będziesz słyszał  już  szurania moimi nogami
Wtedy  jest  to cisza
Dla  mnie  i dla Ciebie  M

12.03.2020r

Maria  Urszula  Grzecznowska  Mruk

Wspomnienie

Uciekło  mi  wspomnienie
Moje  wspomnienie
Nie możliwe prawdziwe
Łza  się  potoczyła
Pszeniczny  długi  warkocz
Tysiące piegów na  twarzy
Rude  gwiazdki,piękne
Mały kolorowy zniszczony segregator
Jeszcze  po  dziadku
W n im kilka pożółkłych  kartek
Zapisanych  młodym  pośpiechem
Biegiem
Miłościami  marzeniami emocjami

Usłyszałam
Młoda  dziewczyna przeczytała
Swój  krótki  wiersz
Przypomniała  mi
Moje piękne  dalekie  wspomnienie

30.01.2018r

Maria  Urszula  Grzecznowska   Mruk

Niebieskie Dzieci

Rodzą  nam  się  niebieskie  dzieci
Malutkie  śliczne  bezbronne
Okupione  nie  raz   cierpieniem
Przynoszą ze  sobą
Miłość
Nadzieję
Radość
I wielką  nie  wiadomą
Rodzą  się  każdego dnia   i  w każdej  chwili
Gdy  za okna  pada śnieg  i ściska  mróz
Wczesną  wiosną
Kiedy  z ziemi  wychlają  swoje  białe  główki
Przebiśniegi
Gdzie  kwiaty  rozwijają  swoje
Małe  pierwsze płatki
I świt  wstaje  wcześniej
Rodzą  się  w pełnym  słońcu
I  w pięknych kolorach jesieni
I deszczowe  słotne  dni
Rodzą  się  niebieskie  dzieci

Niosą ze  sobą  miłość, płacz  i  radości
I wielką   wielką  nie  wiadomą
Wszystkie    zmierzają  w jedną  stronę
W  stronę chwilowo oślepłego  maleńkiego  życia

 

24.05.2020

Maria  Urszula  Grzecznowska  Mruk

Rekolekcje

Ulicami  wiecznego  Miasta
Idzie  biała  postać
Zmęczona  zatroskana  utrudzona
Idzie  ojciec   Kościoła Papież
Biskup  Rzymu
Towarzyszy mu  drobny  deszcz
Łzy   chmur
Niesie  krzyż  i przesłanie
Smutny  pouczający  bez  słów
Wyraz

„Miej  Miłosierdzie dla  nas i  całego  Świata”

W Bazyl ce Świętego   Piotra  na Watykanie
Ojciec Święty w  czerwonej  szacie
Sam w  wielkiej  olbrzymiej  Świątyni
Postać Ojca ginie w tej  wielkości
To  on  jest  Wielki

Złota  Palma
Jak  złoty  cielec  jak  mamona
Jak  zwiastun  złego
Jak błyszczący  człowiek  bez  wartości
Obnoszący  się ze swoją pychą
Ja tylko Ja
Dzień który miał  być dniem  młodych
I  szarlatański   wirus
Olbrzymie zło
Nie pozwoliło

Ratuj nas  Boże  z tej  nie mocy

Biegnę  do  mojego  Kościoła
Siadam  zawsze  w  ostatniej  ławce
Nie  zdążę  się  przeżegnać
Ni  zmówić modlitwy zdrowaśki
Tu zostawiam  wszystkie  swoje  trudne sprawy
Wszelkie  smutki i małe  radości
Wychodzę  wolna  i ufna

Wierzę
Pokieruje mnie  Bóg

Dzisiaj  staje  przed  zamkniętymi drzwiami
Mojego  Kościoła
Nie  wie  co  mam  robić
Miotam  się
Nie  widzę Twojego  światła
Nie  słuchasz  moich  grzechów
Nie  dzielisz  się zemną  swoim  chlebem
Nie  ma  radości  tylko  jakaś marność

Wołanie  mam tylko  zostało?
Panie  pomóż  toniemy  toniemy
W  swoich  brudach ludzkiego życia
Wiem  co  odpowie  mi   Jezus

Marianno  Marianno  mała  jest  Twoja  wiara

09.04.2020r

Maria  Urszula Grzecznowska   Mruk

Ślad

Szukam  idę
Szukam
Śladu stopy ludzkiej
Przemierzam mi  znajome szlaki. drogi

Drogi piaszczyste  gdzie widać  ślad
Szukam  na  błotach  kwiecistych   łąkach
Na ulicach  małych
Wielkich  pustych  miast

Po  ulicach  przewalają  się  kępy suchych traw
Szare  brudne  złowrogie  niebo
Przeraźliwy gwiazd wiatru
Między  wysokimi wieżami  domami

Jestem  jak  umarła  zjawa
Zamykam  oczy
Czekam chcę zobaczyć  tu  człowieka
Wierzę  że  to  moja  mistyfikacja

Za  chwilę  pójdzie ulicą
Tłum  rozgadanych  ludzi
Pojadą  kolorowe  samochody
Będzie  gwar i  szum   spojrzenia mijających  mnie

Nadal
Przemierzam  puste  ulice
Spotyka  czerwony  rower oparty  o  zielone  drzewo
Na  którym  siedzi smutny  czarny  ptak

Przerażająca  cisza  złowroga  cisza
Tylko
Śmiech czarciego demonicznego  wiatru
Kusz  fruwające  kawałki   brudnych folii
Zamazane słońce

Zatrzymał  się  czas  dla ludzi
Całować  będziesz napotkany  ślad  człowieka

25.02.2020 r.

Maria  Urszula  Grzecznowska  Mruk

Zobaczyć człowieka

Nie nie  widziałam  jego
Choć  codziennie  mijałam  go w  dziwach
Jak powietrze
Którym  się  oddycha
Nie  czujesz  zapachu
On był codziennie
Codziennie  wracał  o tej  samej  porze
Mijał  mnie  w  drzwiach
Mówił  bardzo  cichutko”Dzień  Dobry”

Moment chwila  hola
Ułamek  sekundy
Potknęłam  się  na  schodach
Zatrzymał  mnie  swoim  ciałem
Wpadłam w  jego  objęcia
Nie  upadłam
Spojrzałam  wystraszona
Miał  szaroniebieskie  oczy
Nie  piękne  ale  dobre
Cały był nie  piękny
Zwyczajny

Kruchy delikatny
Samotny
Nie  wiem  czy  z wyboru
Lekko  uśmiechnięty
Powiedział coś
Nie  słyszałam
Powiedziałam   z pośpiechem
Dziękuję   przepraszam
Wtedy zobaczyłam  człowieka
Zdziwiłam  się

Zobaczyłam  człowieka
Którego  codziennie  mijałam

18.02.2020 r

Maria  Urszula  Grzecznowska  Mruk

A człowiek nigdy nie wie

A człowiek  nigdy  nie  wie
Ile ono  jest  warte
Jakie ciągle nie  znane
Jakie  pracowite  a  jakie  pojemne

Ile  w  nim  dobra
Ile  wrażliwości
Ile  zrozumienia
Kochanych osób
I ile nie  pewności

Ciągle nie  wiesz
Jak  się  zachowa
Czy  pęknie  z  bólu
Czy  z żalu
Czy z radości euforii
Miłości

Człowieku  twoje  ciągle  nie  znane  serce

12.02.2020.r

Maria Urszula  Grzecznowska  Mruk

Katafalk miłości

Odeszła
Został  tylko  niewidzialny  pył
Rozsypany na  alabastrowym  katafalku
I   dymiąca  świeca
Cichutki powiew wiatru
Rozniósł   niewidzialny pył w ocean  niebytu
To  co było  jeszcze  wczoraj
Piękną   soczystą Miłością
Dzisiaj jest  smutnym  wspomnieniem

Dlaczego
Dlaczego  umarła ?
Nie  karmiłaś  jej swoim  uczuciem
Euforią , zaskoczeniem, wesołością
Zrozumiem, zwykłym  byciem
Połamałeś jej skrzydła
Nie  dokładałeś  drew  do   żaru
Nie  wzniecałeś  ognia
Nie rozumiałeś  jej
Ona potrzebował  Twojej   miłości
Jak  wody

Uważałaś że  to  ty jesteś  miłością
Ciebie  trzeba  kochać  miłować rozumieć
Rozpieszczać, usprawiedliwiać
Byłaś  jak  lodowata zjawa
W ciemnym  zimnym   pokoju
Wyjąca  do  białego  księżyca
Dziś złożyłaś jego  miłość
Na katafalku  egoizmu
Nawet  czerwona  róża  uschła
I  zrobiła  się czarna

Jego  miłość potrzebowała   Twojej  zrozumiałej miłości

19.02.2020 r.

Maria  Urszula Grzecznowska  Mruk

Zobaczyć człowieka

Nie  nie  nie  widziałam  go
Choć  co  dziennie mijałam  go   w drzwiach
Jak  powietrze
Którym  się  oddycha
Nie  czuje  zapachu
A on był codziennie
Codziennie  wracał  o tej  samej  porze
Mijał  mnie  w  drzwiach
Mówił  bardzo  cicho „Dzień   dobry”

Moment ,chwila hola
Ułamek  sekundy
Potknęłam się  na  schodach
Zatrzymał  mnie  swoim  ciałem
Wpadłam w  jego  objęciach
Nie upadłam
Spojrzałam  wystraszona
Miał szaro-niebieskie oczy
Nie  piękne  ale dobre
Cały  był nie piękny
Zwyczajny

Kruchy delikatny
Samotny
Nie  wiem  czy  z  wyboru
Lekko uśmiechnięty
Powiedział  coś
Nie  słyszałam

Powiedziałam  z pośpiechem
Zdziwiłam  się
Wtedy zobaczyłam człowieka
Dziękuj
Zobaczyłam człowieka
Którego  codziennie  mijałam

18.02.2020r

Maria  Urszula Grzecznowska Mruk